Urodziłem się w rodzinie, która była bardzo religijna, w której duży nacisk kładziony był na zdobycie wiedzy o Bogu. Ważne było, aby postępować właściwie, wypełniać Boże prawo i w ten sposób gromadzić sobie zasługi, aby dostąpić zbawienia. Moi Rodzice uczyli mnie modlitw, Bożych przykazań i szacunku do Osoby Trójjedynego Boga. Pilnowali także, abym nie opuszczał niedzielnych mszy i nabożeństw nakazanych przez kościół rzymsko-katolicki. Z wielkim oddaniem starałem się służyć lokalnemu kościołowi, w którym dorastałem poprzez zaangażowanie w różnego rodzaju inicjatywy i wydarzenia. Brałem udział w pielgrzymkach do miejsc "świętych", organizowałem spotkania modlitewne, byłem także wychowawcą podczas letnich i zimowych wakacjach dla dzieci. Starałem się być w tym wszystkim bardzo gorliwym i dobrze wypełniać powierzone mi zadania. Byłem przekonany o właściwym ukierunkowaniu moich sił duchowych, emocjonalnych i fizycznych.
Z perspektywy czasu patrzę na tamto moje życie (zachowując odpowiednie proporcje) przez pryzmat życia apostoła Pawła. On przed swoim nawróceniem doskonale znał pismo, był religijny miał ogromną wiedzę o Bogu, ale nie miał poznania Boga i dlatego nie zdając sobie sprawy walczył z Nim. Kiedy Bóg na drodze do Damaszku dał mu się poznać i Paweł uwierzył w Chrystusa zaczął on swoją wiedzę i umiejętności wykorzystywać we właściwy sposób, aby przynieść Bogu chwałę.
Ja spotkałem się z prawdą Ewangelii w grudniu 2013 r. Usłyszałem ją od mojej, jak się miało okazać, przyszłej żony. Zacząłem przychodzić na nabożeństwa do Kościoła Dobrego Pasterza. Moje patrzenie na dotychczasowe działania zaczęło się zmieniać. Zacząłem regularnie czytać Pismo Święte i przebywać wśród ludzi wierzących. Zacząłem poznawać jak Bóg patrzy na sprawy i doktryny, które dotychczas uważałem za nienaruszalne i "święte". Duch Święty przygotował moje serce na przyjęcie prawdy Dobrej Nowiny i w kwietniu 2014 roku upamiętałem się, uznałem przed Bogiem, że jestem grzesznikiem, uznałem Jezusa Chrystusa za mojego osobistego Pana i Zbawiciela. Otrzymałem od Boga łaskę zbawienia przez wiarę w odkupieńcze dzieło Jego Syna. Po moim nawróceniu, Kościół Dobrego Pasterza stał się moim lokalnym kościołem. Tuż po moim nawróceniu zmagałem się ze strachem przed konfrontacją z najbliższą rodziną i znajomymi aby świadczyć o moim nowonarodzeniu. Wtedy z pomocą przyszły mi głoszone ówcześnie przez Pastora Monera kazania z Listu do Galacjan pt. "Obrona Ewangelii". Bardzo dużo odwagi dały mi słowa z Ga 1:10 "Czy teraz bowiem chcę pozyskać ludzi, czy Boga? Albo czy staram się przypodobać ludziom? Gdybym nadal ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa."
W tym czasie po nawróceniu Bóg dał mi także za żonę, wierzącą kobietę - Klaudię. W lipcu 2014 r. zawarliśmy przed Bogiem przymierze i staliśmy się jednym ciałem. Obecnie wychowujemy dwójkę dzieci, Miriam i Jeremiasza.
Jako Boże dziecko staram się dobrze zarządzać moim zbawieniem, wzrastać w poznaniu Boga a nie tylko w zdobyciu wiedzy o nim. Pragnę, zgodnie z nakazem Boga, prowadzić moją rodzinę. Jest to w tej chwili największe moje zadanie i wyzwanie. Ponadto służę w kościele głoszeniem Słowa na niedzielnych kazaniach. Brałem także udział, wraz kilkoma braćmi z kościoła, w programie kształcenia przywódców "Tymoteusz".
W mojej służbie pragnę kierować się Bożym Słowem i przede wszystkim osobą Jezusa Chrystusa jako najlepszego Pasterza. Ważne jest dla mnie dążenie do wypełniania wytycznych dla Starszych zawartych w listach do Tymoteusza i Tytusa, ale też wspaniałym przykładem i zachętą są słowa Pawła (który sam był Starszym) skierowane do Starszych z Efezu z Dziejów Apostolskich 20:17-36:
Z Miletu posłał do Efezu, wzywając do siebie starszych kościoła. A gdy przybyli do niego, powiedział: Wy wiecie, jaki byłem przez cały czas wśród was od pierwszego dnia, kiedy przybyłem do Azji; Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród wielu łez i doświadczeń, które mnie spotykały z powodu zasadzek Żydów; Jak nie uchylałem się od niczego, co pożyteczne, od przemawiania i nauczania was publicznie i po domach; Oświadczając zarówno Żydom, jak i Grekom o pokucie wobec Boga i o wierze w naszego Pana Jezusa Chrystusa. A teraz, związany w duchu, idę do Jerozolimy, nie wiedząc, co mnie tam spotka. Wiem tylko, że Duch Święty poświadcza w każdym mieście, iż czekają mnie więzy i utrapienia. Lecz ja o to nie dbam, a moje życie nie jest mi tak drogie, bylebym tylko z radością dokończył mój bieg i posługę, którą otrzymałem od Pana Jezusa, by dać świadectwo o ewangelii łaski Bożej. A teraz wiem, że wy wszyscy, wśród których przebywałem, głosząc królestwo Boże, już więcej nie zobaczycie mojej twarzy. Dlatego oświadczam wam dzisiaj, że nie jestem winien niczyjej krwi. Nie uchylałem się bowiem od zwiastowania wam całej rady Bożej. Uważajcie na samych siebie i na całe stado, w którym was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli kościół Boga, który on nabył własną krwią. Gdyż wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, które nie będą oszczędzać stada. Także spośród was samych powstaną ludzie mówiący rzeczy przewrotne, aby pociągnąć za sobą uczniów. Dlatego czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was. A teraz, bracia, polecam was Bogu i słowu jego łaski, które może zbudować was i dać wam dziedzictwo wśród wszystkich, którzy są uświęceni. Nie pożądałem srebra, złota ani szaty niczyjej. Przeciwnie, sami wiecie, że te ręce służyły zaspokajaniu potrzeb moich i tych, którzy są ze mną. We wszystkim wam pokazałem, że tak pracując, musimy wspierać słabych i pamiętać o słowach Pana Jezusa, który powiedział: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać niż brać. Po tych słowach ukląkł i modlił się z nimi wszystkimi.