Parafia: Kościół Dobrego Pasterza Warszawie

Stenia Shaded

Bóg użył w życiu moich rodziców dwóch rzeczy, aby ich pociągnąć do siebie: fortepianu i Pisma Świętego. Moi rodzice byli bardzo religijni. Mama należała do Sodalicji Maryjnej. Miała swój ołtarz w kościele i dbała, aby zawsze były tam świeże kwiaty i świece. W domu było dużo świętych na ścianach, a na stole leżało Pismo. Tę Biblię moi rodzice znaleźli po wojnie w piwnicy. Została przywieziona przez mojego dziadka z Paryża; bardzo ją cenili, jako szczególną pamiątkę, lecz nie czytali jej.

Fortepian, który stał w salonie moich rodziców był po wojnie dla nich dużym błogosławieństwem. Wynajmowali go muzykom do nauczania gry i ćwiczeń, gdyż wojna sprawiła, że brakowało instrumentów. Jedną z osób uczących się grać na tym właśnie fortepianie była córka pastora, który zachęcił moich rodziców do czytania Pisma. Powiedział im, że należy traktować Biblię jak list od samego Boga. I, za jego namową, rodzice zaczęli ją czytać.

Poprzez tę lekturę Bóg odmienił życie moich rodziców i dzięki temu ja wzrastałam w bliskim kontakcie ze Słowem Bożym, modlitwą i Kościołem. Znałam i kochałam Boga od dzieciństwa, jednak nie chciałam oddać mojego życia Jezusowi. Gdy skończyłam 14 lat zrozumiałam, że nie ja mam coś do dania Jezusowi, lecz On mnie i wtedy przyjęłam Jego ofiarę i przebaczenie całym sercem.

Pochodzę z rodziny artystów i gdy byłam młoda myślałam, że to sztuka będzie moim mężem a obrazy moimi dziećmi. Kochałam malować. Bóg pozwolił mi jednak w pewnym momencie dostrzec rzeczy, które mają wartość wieczną. Od tej pory inwestuję moje życie w ludzi.

Było wiele rzeczy których się obawiałam. Moner dość szybko czuł, że Bóg powołuje go do roli pastora. Ja bardzo bałam się roli żony pastora, przerażała mnie odpowiedzialność i to, że jest się osobą "na świeczniku". Bóg przekonał mnie jednak, że mogę podjąć się tego zadania u boku męża, choć upłynęło aż 6 lat zanim całkowicie to zaakceptowałam.

Jestem z natury perfekcjonistką. Nasze siedmioro dzieci miało duży wpływ na akceptację mojej niedoskonałości. A Bóg ciągle ich wszystkich używa do budowania mojego charakteru.

Moje największe pragnienie jest takie, aby Bóg królował w moim sercu niepodzielnie i abym mogła być oczyszczoną od wszelkiej nieprawości. Nieustannie moje talenty i rodzinę oddaję Bogu aby On był WSZYSTKIM WE WSZYSTKIM.

Widzę siebie i swoją rolę w życiu jako kobietę, która wpływa na życie innych prowadząc ich do ścisłego naśladowania Jezusa. Chciałabym aby moje dzieci i wnuki przylgnęły do Boga całym sercem. Mam nadzieję, że Bóg pozwoli mi oglądać tłumy zbawionych.

Jako diakonowi powierzono mi służbę wśród kobiet w naszym Kościele. Staram się planować tematy studium biblijnego, dbać o modlitwę i mówię wykłady. Angażuję się w działania ewangelizacyjne. Prowadzę w tym roku także cykl wykładów na temat wychowania dzieci. Z radością patrzę jak Bóg używa wielu kobiet w służbie i często moja rola ogranicza się do zachęcania innych do działania.

Bóg pozwala mi również rozwijać moje zdolności w malowaniu, chociaż po ukończeniu studiów plastycznych nie malowałam przez dwadzieścia lat koncentrując się na wychowaniu naszej siódemki dzieci. Malowanie daje mi dużo radości i wiem, że również nim mogę wielbić Boga.

Ostatnio Bóg przemówił do mnie słowami z Księgi Ezechiela:

"Córko moja!
Wszystkie moje słowa, które będę mówił do ciebie, przyjmij do serca i słuchaj uszami."
"...Idź...
Przemów do nich,
Powiedz im:
Tak mówi Pan wszechmogący,
Czy będą słuchać czy też nie."

Chcę być posłuszna.


Wróć do: Kto jest kim

Zobacz też: