Parafia: Kościół Dobrego Pasterza Warszawie

Dwa słowa wstępu

Tegoroczne nabożeństwo wielkopiątkowe zaczęliśmy od przeczytania z podziałem na role fragmentu z Ewangelii według Marka (z 14 i 15 rozdziału) opisującej ten szczególny dzień życia Pana Jezusa. Następnie czytający podzielili się z Kościołem refleksjami, do których inspiracjami były postacie występujące w tym fragmencie Ewangelii i przez poszczególne osoby odczytywane. Zapraszamy do lektury!

 

Rozważania – Wielki Piątek 2016 r.

 

 

Piłat

Kiedy czytam w Ewangelii o męce Pańskiej za każdym razem zastanawiam się, czy Piłat mógł podjąć inną decyzję.
Co wiemy o Piłacie?
Głównym źródłem informacji o Piłacie, poza Ewangeliami, jest dzieło „Dawne dzieje Izraela” napisane przez historyka żydowskiego Józefa Flawiusza w latach 60-70.

W Ewangelii imię Piłata pojawia się przede wszystkim w opisie męki i śmierci Jezusa. Jedynie u Łukasza pojawia się ono jeszcze dwukrotnie.
Po raz pierwszy w 3 rozdziale Łukasz podaje, iż w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara, „gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei... skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni".

W roku 26 Poncjusz Piłat został mianowany prefektem Judei przez cesarza Tyberiusza na miejsce Waleriusza Gratusa.
Sprawowanie urzędu w odległej od Rzymu prowincji z pewnością nie było szczytem jego marzeń. Piłat nie krył swojej niechęci do Żydów, nie potrafił też czy nie chciał zrozumieć ich religii, przez co ich drażnił i prowokował kolejnymi posunięciami.
Już na początku swoich rządów rozkazał żołnierzom wnieść do twierdzy Antonia, górującej nad Świątynią, sztandary z wizerunkiem cesarza, co było dla Żydów bałwochwalstwem.

Wielu z nich przybyło do Cezarei by prosić Piłata o usunięcie wizerunków. Przez pięć dni Piłat nie chciał ich wysłuchać, lecz szóstego zasiadł w fotelu sędziego w amfiteatrze. Gdy Żydzi się zebrali, kazał otoczyć ich kordonem żołnierzy i zagroził śmiercią jeśli nie przestaną go dręczyć swoimi postulatami. Ci rzucili się na ziemię i odsłonili swoje karki mówiąc, że wolą zginąć niż dopuścić do pogwałcenia swoich praw. Piłat, nie chcąc zabijać tak wielu, ustąpił i zdjął proporce.
Kolejna podobna sprawa - umieszczenie tarcz z imieniem cesarza na murach pałacu króla Heroda - otarła się aż o cesarza Tyberiusza, który nakazał ich usunięcie, przychylając się do skierowanej do niego prośby Sanhedrynu.

Poncjusz Piłat naruszył również skarb Świątyni aby pozyskać środki do budowy akweduktu w Jerozolimie. Oburzony tłum złorzeczył Piłatowi. On posłał w motłoch żołnierzy przebranych za cywilów. Na dany sygnał, bunt żydowski został stłumiony kijami.

Po raz drugi Łukasz pisze o Piłacie w 13 rozdziale - „o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar" - kiedy dokonał masakry galilejskich pielgrzymów żydowskich wędrujących do Jerozolimy z ofiarami.

Z tych skąpych wzmianek wyłania się obraz osoby bezwzględnej, okrucieństwem nadrabiającej nieumiejętność prowadzenia zręcznej polityki.

Piłat mieszkał w Cezarei Nadmorskiej. Do Jerozolimy przyjeżdżał głównie na czas ważnych świąt, by osobiście kontrolować sytuację, kiedy przybywała wielka liczba pielgrzymów.
Podczas jednej z takich wizyt, około roku 29 n.e., przed świętem Paschy, arcykapłani i starsi żydowscy postawili przed nim Jezusa, prosząc o wydanie wyroku skazującego. Przewrotność oskarżycieli powoduje, że oskarżają Jezusa nie tylko o przestępstwo religijne, ale też o działalność polityczną: o podawanie się za króla, podburzanie ludu i sianie niepokoju społecznego.
Piłat jest jednak człowiekiem inteligentnym i słysząc oskarżenia dochodzi do wniosku, że jest to intryga arcykapłanów. Gdyby to zależało od nich, już dawno doszło by do ukamienowania. Jednak prawo rzymskie wymagało zatwierdzenia wyroku śmierci przez prawowitą władzę.

Piłat postanowił przesłuchać więźnia i oto ten bezwzględny, nieznający litości człowiek, przeżywa wielkie zdumienie.
Posłał już na śmierć wielu ludzi, ale żaden dotąd nie zachowywał się tak jak Ten. Przyznaje, że jest królem żydowskim, po czym milknie, nie odpowiadając ani na pytania Piłata, ani na zarzuty arcykapłanów. Czyżby nie zdawał sobie sprawy, że właśnie ważą się Jego losy? Czyżby nie chciał się bronić? W tłumie miotających oskarżenia rozwścieczonych ludzi On jeden zachowuje spokój. Nie, ten człowiek nie jest buntownikiem. Nie popełnił niczego, za co on musiałby go karać śmiercią.

Gdy Jezus stwierdził, że: "Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu", Piłat odpowiedział: "Cóż to jest prawda?"
Dla Jezusa i dla nas chrześcijan jest jedna absolutna prawda. A dla Piłata?
Pytanie to było retoryczne. Piłat nie czekał na odpowiedź, najwyraźniej myśląc, że jest ona zbyt nieuchwytna, by się nią dłużej zajmować. Miał on swoją prawdę – był urzędnikiem cesarskim i musiał realizować politykę Rzymu w Judei. Miał być tam spokój i porządek. Był też odpowiedzialny za zbieranie podatków i przekazywanie ich w terminie do stolicy. Wiedział, że Jezus jest niewinny i mimo, że sumienie mówiło mu co innego już wiedział, że Żydzi nie ustąpią i będzie musiał wydać niesprawiedliwy wyrok.

Piłat próbuje ocalić Jezusa i korzysta ze zwyczaju uwalniania na święto Paschy jednego z więźniów. I tu po raz kolejny nie docenia Sanhedrynu. Lud został podburzony i przekupiony. I choć przywódcy oskarżają Jezusa o podburzanie ludu, to później domagają się uwolnienia Barabasza, zatrzymanego za zabójstwo. Ta sprzeczność w postawie Żydów ukazuje hipokryzję oskarżycieli. Nie troszczą się wcale o pokój społeczny i polityczny.
Wyprowadza ubiczowanego Jezusa przed tłum, licząc na to, że widok Jego męki ułagodzi lud. Jednak reakcją na słowa: „Oto Człowiek”, są jedynie krzyki „Ukrzyżuj!". Następnie padają słowa, budzące w Piłacie zabobonny lęk: „My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym".

Dla wychowanego w pogaństwie Piłata, to że człowiek może być bogiem, nie jest niczym nowym - bogiem jest przecież cesarz rzymski. Na słowa „Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować?" - pyta namiestnik i słyszy w odpowiedzi szokujące: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry".

Słowa te wywołują lęk u Piłata. Może zaczyna rozumieć, na jak chwiejnych podstawach opiera się jego władza. Została mu dana – lecz może zostać odebrana. I stanie się to z pewnością, jeśli będą rozruchy i do cesarza trafi kolejna skarga. Piłat słysząc od ludu złowieszcze: „Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi" Piłat czuje się przyciśnięty do muru. On, reprezentant potężnej władzy Rzymu, musi znaleźć wyjście z zastawionej przez Żydów pułapki.
Zna cesarza Tyberiusza, niegdyś człowieka mądrego, ale od pewnego czasu panicznie obawiającego się spisków. Na pewno docierały do niego wieści z Rzymu o tym, jak na jego rozkaz pretorianie terroryzują arystokrację Rzymu w poszukiwaniu spisków.
Jedynym ratunkiem dla niego jest wyrok skazujący.

Możliwe, że Piłat był człowiekiem upartym, wyniosłym i surowym. Urząd swój sprawował jednak przez 10 lat, podczas gdy większość namiestników Judei kończyła swe kariery znacznie wcześniej. A zatem z punktu widzenia Rzymu Piłat był urzędnikiem kompetentnym. Jedni nazywają go tchórzem, który wydał Jezusa na męki i śmierć, by chronić samego siebie. Drudzy zaś twierdzą, że jego nadrzędnym obowiązkiem było nie tyle dochodzenie sprawiedliwości, ile dbanie o pokój i interesy Rzymu.
Na przełomie 36/37 r. Piłat zabił uzbrojonych Samarytan, którzy chcieli wejść na górę Garizim, prowadzeni przez oszusta i podżegacza. Legat Syrii Lucjusz Witeliusz, któremu podlegała Palestyna, rozkazał Piłatowi odjechać do Rzymu, aby przed cesarzem się usprawiedliwił z zarzutów podniesionych przez Samarytan, lecz nim przybył do Rzymu, Tyberiusz już zmarł.

Dalsze losy Piłata nie są znane, przedstawiają je jedynie legendy, powstałe zresztą długo po opisywanych wydarzeniach. Jedne mówią m.in. o nawróceniu prefekta, np. do dziś czci się go w Ortodoksyjnym Kościele Koptyjskim, inne – o samobójstwie, dokonanym z wyrzutów sumienia po procesie i ukrzyżowaniu Jezusa.

Czy Piłat mógł wydać inny wyrok? Z Dziejów apostolskich wiemy, że Żydzi w Koryncie oskarżyli Pawła przed prokonsulem Gallionem. On jednak nie chciał wdawać się spory religijne Żydów i wygonił ich z sądu. W rozdz. 22 Dziejów mamy przykład jak zwykły trybun, pod nieobecność prokuratora Feliksa na święcie pięćdziesiątnicy poradził sobie z agresywnym tłumem, któremu przewodniczył arcykapłan Annaniasz i nie dopuścił do skazania Pawła.

Czy Piłat mógł postąpić podobnie? Myślę, że tak. Szczególnie na początku procesu. Zamiast odsyłać do Heroda, mógł stwierdzić, że Jezus jest niewinny. Przejście do Heroda i z powrotem mogło zająć może trzy kwadranse, ale kapłani i faryzeusze wykorzystali ten czas by przekupić i podburzyć tłum. Ale nawet pod koniec procesu mógł podjąć decyzję na korzyść Jezusa.
Raczej już nie mógłby go puścić wolno, mimo, że dzień wcześniej Jezus nauczał w Świątyni i kapłani nie chcieli go aresztować, bo bali się ludu. Teraz byli zdecydowani zabić Jezusa i nawet gdyby miał ochronę żołnierzy, skończyłoby się ukamienowaniem.
Mógł Piłat zatrzymać Jezusa w twierdzy Antonia, gdzie była kohorta żołnierzy (ok. 500-1000) i w nocy lub następnego dnia w szabat wysłać do Cezarei. Tam mógłby Go trzymać przez pewien czas pod strażą, i gdyby były pytania z Rzymu, mógłby dać odpowiedź, że ma Tego Człowieka pod kluczem i nie ma niebezpieczeństwa rozruchów. Ale wtedy jakże by się spełniły proroctwa?
Tak więc Piłat był tylko narzędziem w realizacji Bożego Planu. A co Pan Bóg postanowi zawsze się spełnia.

 

Żołnierze

Wojsko. Żołnierze. Przejaw militarnej potęgi każdego państwa. Pewność siebie wynikająca z uzbrojenia i wyszkolenia. Świadomość siły grupy. Przekaz jest jeden: możemy absolutnie wszystko. Możemy wejść, pojmać, wyśmiać, wtrącić do więzienia, poniżyć, pobić, wreszcie zabić. Wykonujemy rozkazy i czujemy się bezkarni. Możemy wszystko.

Z drugiej strony obrazu - Jezus Chrystus w godzinie męki. Ukoronowany koroną z cierni, opluwany, bity po głowie i po twarzy. Do cierpienia fizycznego dochodzi wyszydzanie. "Witaj, Królu żydowski!" Kim dowodzisz? Gdzie jest Twoje wojsko? Ilu żołnierzy masz na swoje rozkazy? Jak są wyszkoleni? Jak są uzbrojeni? Nie możesz nam nic zrobić. Jesteś Królem bez władzy, bez potęgi, nie ma Cię kto obronić, nie ma kto za Ciebie walczyć... Jesteś przegrany.

Czy wierzę w potęgę tego świata? Potęgę militarną, siłę uzbrojenia, wyszkolenie? Siłę ludzkiej myśli, techniki, technologii? Opanowanie powietrza i wody, podbój kosmosu, osiągnięcia w dziedzinie elektroniki i genetyki? Czy koncentruję się na tym, co jest tu i teraz, na wielkopiątkowym cierpieniu i śmierci? Czy może chcę zaczekać trzy dni, aby ujrzeć prawdziwą potęgę Króla bez wojska i Jego ostateczne zwycięstwo w walce, jakiej nigdy przedtem nie było, i która już nigdy się nie powtórzy? Ja zaczekam. A Ty?

 

Setnik

„Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” według tradycji zdanie to wypowiedział rzymski setnik imieniem Kasjusz, który po chrzcie przyjął imię Longin. Po nawróceniu porzucił on służbę wojskową i zaczął głosić ewangelię wśród pogan.
Ewangelista Mateusz wspomina, że widok trzęsienia ziemi oraz tego co się działo, bardzo przeraziło setnika, setnika, który prawdopodobnie widział wcześniej nie jedną śmierć. A jednak obraz śmierci Jezusa na krzyżu, uczestniczenie w tym smutnym wydarzeniu okazało się momentem przełomowym w życiu setnika. Uwierzył on w Jezusa i dzięki temu stał się jednym z pierwszych wyznawców nowego przymierza, przymierza w którym, jak wspomina św. Paweł w swoich listach, nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego; nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie” (Gal 3:28).
Setnik uwierzył i nawrócił się będąc naocznym świadkiem śmierci krzyżowej. My, żyjąc przeszło 2000 lat po tych wydarzeniach nie mamy takiej możliwości. Lecz dobry Bóg nie zostawił nas z niczym, otrzymaliśmy Jego żywe słowo spisane pod natchnieniem Ducha Świętego.
Pamiętajmy, abyśmy codziennie z niego korzystali, gdyż „całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości”(2 Tym 3:16).

 

Świadkowie - lud Izraela

Co w chwili kaźni słyszy Syn Boży, Mesjasz, Bóg Człowiek od ludu Izraela, ludu, który nazwał kiedyś Narodem Wybranym?
Szyderstwa,
Poniżanie,
Okrzyk „ukrzyżuj Go”,
kolejne szyderstwa, gdy już wisi na krzyżu.
A w końcu wyrachowanie i cynizm, gdy dają Mu do picia ocet, chcąc przedłużyć życie i cierpienie, żeby sprawdzić, czy a nuż nie nadejdzie Eliasz.
Okrucieństwo, cynizm, brak wiary.
I są to ludzie, którzy niedawno chodzili za Jezusem, słuchali Jego słów, byli świadkami Jego cudów, może jedli chleb, cudownie przez Niego rozmnożony.
Ludzie, którzy kilka dni temu witali wjeżdżającego do Jerozolimy Jezusa jako Mesjasza, Chrystusa, Zbawcę.
Ludzie, którzy jutro zasiądą ze swoimi żonami i dziećmi do wieczerzy paschalnej na pamiątkę wyjścia z Egiptu. Będą odmawiać stosowne modlitwy, jeść, pić rozmawiać przy stołach, bawić się z dziećmi, śmiać się.
Można by powiedzieć, zwykli ludzie, tacy jak my.
Ale nie. Jest między nimi, a nami ogromna różnica: oni nie zrozumieli sensu śmierci Jezusa. Nie uwierzyli Bożemu Słowu. Śmierć Jezusa była dla nich klęską.
My, dzięki Bożej łasce wiemy, kim jest Jezus.
A Jego śmierć jest naszym ratunkiem, naszym zbawieniem.

 

Arcykapłan

Kajfasz – najwyższy kapłan, był dla Żydów ogromnym autorytetem.
Ludzie na wysokich stanowiskach zawsze mają dużą władzę, mogą zrobić wiele dobrego albo bardzo wiele złego. Szczególnie dotyczy to przywódców duchowych.
Powinni czuć się odpowiedzialni za tych, którym przewodzą.
Kajfasz jako pierwszy, wpadł na pomysł zabicia Jezusa. Swoje postępowanie obłudnie tłumaczył troską o naród żydowski. Mówił, że lepiej aby zginął jeden człowiek, niż miałby zginąć cały naród prześladowany przez Rzymian.
Tym samym traktował Jezusa wyłącznie jako przywódcę buntu przeciwko okupantowi.
Nie było żadnych przesłanek ku temu, aby tak uważać. Jezus nigdy nie stawiał się w roli wyzwoliciela z rzymskiej niewoli. Wręcz przeciwnie, zawsze odżegnywał się od wszelkiej przemocy. Głosił pokój i miłość.
Tak naprawdę arcykapłanom chodziło przede wszystkim o swoją własną pozycję. Bali się utraty władzy i utraty wynikających z niej profitów. To konformiści.
Kajfasz, jak czytamy w Ewangelii miał wielki pałac i służbę. Swoją pozycję uzyskał prawdopodobnie dzięki swojemu teściowi Annaszowi. Pycha pochodząca do władzy i bogactwa zaślepiała arcykapłanów i samego Kajfasza. Nie potrafili zobaczyć Boga w skromnym człowieku, jakim był Jezus. Znali przecież Pismo i zawarte w nim proroctwa. Wszystkie te proroctwa właśnie się wypełniały. Wszyscy widzieli cuda, jakich dokonywał Jezus. Jednocześnie nie można było Mu nic udowodnić, oprócz tego, że czynił się równym Bogu.
Rzeczywiście ci ludzie musieli być zaślepieni.
Kajfasz i inni arcykapłani, sami idą na zatracenie, ale również prowadzą tam tych, którzy im ufają. Gdyby mieli czyste intencje i pytali Boga: kim jest Jezus, to otrzymali by prawdziwą odpowiedź.
Ludzie dali się zmanipulować tym, którzy byli na szczytach władzy, uwierzyli im zamiast
Bogu.
My również możemy zostać oszukani i zmanipulowani. Dlatego wszystko co słyszymy powinniśmy konfrontować z prawdą zawartą w Słowie Bożym. Ufać Bogu, a nie ludziom.
Patrząc z drugiej strony - my wierzący, sami stajemy się jednocześnie przywódcami duchowymi.
Prowadzimy nasze dzieci, naszych bliskich i czasem obcych ludzi. Na nas także spoczywa ogromna odpowiedzialność.
Możemy ich prowadzić do Jezusa… albo na zatracenie.

 

Służąca wskazująca na Piotra

Dziękuję Bogu za to, że nie musimy dzisiaj w naszym kraju bać się wyznawania Jezusa czy przynależności do Jego kościoła.

Czy jednak sami nie staramy się ukryć w tłumie jak Piotr na dziedzińcu, wygodnie nie konfrontować się ze światem?

Czytany przez nas fragment opisuje próbę jakiej został poddany Apostoł Piotr. No cóż, nie zdał wówczas egzaminu i zaparł się znajomości z Jezusem. Był pewnym siebie człowiekiem, a konfrontacja z ludźmi na dziedzińcu pokazała, że bardziej bał się o swoje życie niż występować w obronie wyznawanych poglądów, uświadomiła mu jak bardzo sam jest słaby.

Bolesna to była nauka dla Piotra, ale również dzisiaj Jezus stawia nas w swoim świetle i wymaga zajęcia stanowiska, i nie ma miejsca na kompromis. Na szczęście my nie musimy polegać na sobie i mamy siłę Ducha Świętego w nas by opowiadać się za Jezusem.

 

Judasz

Kiedy po śmierci Salomona Izrael rozpadł się na dwa królestwa, to Królestwo Judy pozostało w przymierzu z Bogiem i tym samym kontynuowało ideę Ludu Bożego. Nazwa "Żyd" wywodzi się od imienia Juda.
Dla łatwiejszego rozróżnienia imię apostoła-zdrajcy przyjęło się tłumaczyć jako Judasz, choć w oryginalnym tekście wcale nie różni się ono od imienia apostoła Judy zwanego Tadeuszem czy Judy - autora jednego listów. Imię wszystkich tych postaci w grece zapisane jest jako Ioudas i dokładnie odpowiada hebrajskiemu imieniu Juda.
Być może nie jest wcale przypadkiem, że tym, który wydał Jezusa został właśnie apostoł o takim imieniu. Zdrada Judasza może w symboliczny sposób wskazywać też na odrzucenie Chrystusa przez Judę, czyli Żydów, jako naród. Jak Judasz podszedł do Jezusa mówiąc mu "rabbi, nauczycielu", tak też Żydzi słowami deklarowali posłuszeństwo Bogu i jego naukom. Jak Judasz wykonał przyjazny, piękny gest, całując z szacunkiem Chrystusa, tak też i Żydzi wykonywali pozornie dobre czynności, utrzymywali tradycje, wypełniali rytuały mające oddawać Bogu cześć. Zarówno jednak te wszystkie słowa jak i te wszystkie gesty okazały się tylko fałszywą oznaką oddania. Judasz zdradził i odrzucił Chrystusa. Juda zdradził i odrzucił Chrystusa.
Pamiętajmy, abyśmy my, którzy zostaliśmy wszczepieni do Ludu Bożego, byli szczerzy przed obliczem Boga i aby nasze słowa i gesty szły w parze z pragnieniami naszego serca i z naszymi uczynkami. Amen.

 

Mesjasz

Ostatnie dni ziemskiego życia Jezusa ukazują nam zupełnie innego Jezusa. Wcześniej Jezus dyskutował, odpowiadał na pytania, nauczał. Teraz widzimy Jezusa milczącego i tylko w wyjątkowych momentach dobywającego głosu. Kiedy dochodzi do spotkania, rzadko bywa, że tylko jedna strona patrzy. Wiele osób przyglądało się Jezusowi, ale nie ulega wątpliwości, że i obserwujący nie umknęli boskiemu oku Zbawiciela. Co wtedy Jezus myślał o osobach, które zostały wplecione w historię ostatnich godzin Jego życia w ciele? Wiem na jak śliskiej ścieżce znajduję się dywagując o tym co Jezus myślał, ale znając Jego pasję "Szukania i ocalenia tego co zginęło", możemy spróbować choćby zgadywać.

"Pożyteczniej jest dla nas, żeby jeden człowiek umarł za lud, a żeby cały ten naród nie zginął" - Kajfaszu, zrozum że obwieściłeś Słowo Boga. Proroctwo twoje, to pociecha na wieki. Jako prawdziwy prorok, sam teraz rozważ swe proroctwo, i podąż za jego prawdą. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: umieram byś ty nie zginął. Czekam na Ciebie, przyjdź do mnie.

Żołnierze rzymscy, byliście wykonawcami rozkazów przełożonych, ale też dużo od siebie dodaliście. Jakoby mimochodem zostaliście wpleceni, niby nitki w kobierzec Bożej historii. Spójrzcie teraz na całą misterną robotę palców Ojca mego, i zobaczcie, że to nie mój koniec, lecz to może być dopiero początek waszej drogi ku wieczności. Zapytacie: Co mamy robić? Jako dobrzy żołnierze weźcie przykład z waszego przełożonego. On zrozumiał i wyznał kim jestem. Teraz czas byście wy zrozumieli i wyznali.

Piłacie - poszukiwaczu prawdy. Byłeś jej tak blisko, a odrzuciłeś ją. Wybrałeś pójście za strachem i chwilową wygodą. A one są fałszem i tylko ułudą spokoju. Już wiesz, że nie zatrzymasz tego, czego chciałeś uniknąć. Ale zawsze jest czas byś poznał PRAWDĘ, zawsze jest czas BYŚ POZNAŁ MNIE.

Judo z Kariotu, pamiętasz jak umywałem nogi Twoje, pamiętasz, jak podawałem Ci chleb w wieczerniku. Ciebie nazwałem przyjacielem, gdy nadeszła godzina mojego oddania się w ręce żołnierzy. Pamiętaj moja łaska jest większa od grzechu, a "tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę". To co się wydarzy może być również dla Ciebie. Wystarczy przyjść do mnie, a nie tam dokąd pójść zamierzasz.

Widzę Cię płaczącego Piotrze. Wiedziałem, że mnie się wyrzekniesz, ale znam głębię twego serca i Twoje usta nie mogą zmienić tego co tam widzę. Pamiętaj, że wiedziałem co dziś zrobisz, a teraz ważniejsze jest byś pamiętał, że też modliłem się by nie ustała twoja wiara, a przede wszystkim pamiętaj, że Ciebie nazwałem skałą. Skoro pierwsze się spełniło, to i drugie stać się musi. Płacz przyjacielu, płacz. Jeszcze chwila, a spotkamy się znowu. Jeszcze chwila, a Twój smutek w radość się zamieni. Jeszcze chwila a skała, skałą się objawi.

Mieszkańcy Jerozolimy. Wiem, że jesteście utrudzeni i umęczeni okupacją. Oto ja, Mesjasz przyszedłem, aby was uwolnić, a na razie nie rozpoznaliście mnie. Mesjasz odchodzi, ale jego królestwo dopiero się zaczyna. Na wołanie moich świadków "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a ja wam dam odpoczynek."

Na koniec, pomyślmy co Jezus mówi do nas. Jezus z krzyża mówi też do nas tu zgromadzonych 25 marca 2016 roku w Warszawie: Oto wykonało się. Jam zwyciężył. Teraz Wasza kolej. Zróbcie krok naprzód. Zróbcie krok w moją stronę. Przyjdźcie do krzyża.